– Często jeżdżę w góry nigdy nie miałam problemów z zadyszką. Teraz nie miałam siły. Nogi w porządku, ale płuca nie nadążały – mówi Karolina Mrozik, pielęgniarka z oddziału zakaźnego Szpitala w Bolesławcu.
– Psychicznie też człowiek podupada na zdrowiu. To nie była łatwa choroba – mówi Renata Ożogowska, pielęgniarka ze szpitala w Bolesławcu.
Dziś wzięły wolne i przyjechały do Wrocławia. Na co dzień razem pracują . Pielęgniarki ze szpitala w Bolesławcu. Ale łączy je także to, że kilka miesięcy temu wszystkie były zakażone koronawirusem i chorowały na Covid-19.
– Razem z narzeczonym przechodziliśmy to bezobjawowo, ale moja mama bardzo ciężko chorowała, musiała iść do szpitala. Jak widziałam innych pacjentów to nie jest takie lekkie – dodaje Karolina Mrozik.
Pani Renata przechorowała zakażenie koronawirusem dużo gorzej. Musiała być leczona w szpitalu.
– Kaszel, brak apetytu, zaburzenia węchu i smaku, ogólne osłabienie. Trafiłam na oddział na którym sama pracuję – dodaje Renata Ożogowska.
Rano przyjechały do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu. Powód? Jedyny słuszny.
– Osocze chciała pani oddać? Tak. Dlaczego? Chciałabym pomóc innym osobom, żeby szybciej powróciły do zdrowia – mówi Halina Hyjek, pielęgniarka z Bolesławca.
– Chciałabym bardzo zachęcić do oddawania osocza, bo widzę efekty u naszych pacjentów, którym podaje się osocze na naszym oddziale – dodaje Renata Ożogowska.
– Osocze – lek na wagę złota. Na razie nie opracowano na świecie ani szczepionki, ani skutecznej kuracji przeciwwirusowej. Dlatego leczenie osoczem jest jedną z ważniejszych metod leczniczych.
– To osocze służy do leczenia bardzo ciężko chorych, w najwcześniejszej fazie choroby – wyjaśnia dr Małgorzata Szymczyk-Nużka, wicedyrektorka Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwolecznictwa we Wrocławiu.
Lubelska fabryka Biomed poinformowała właśnie o rozpoczęciu produkcji immunoglobuliny – pierwszego na świecie leku na Covid-19. Do uruchomienia produkcji przyczyniły się wszystkie stacje krwiodawstwa w Polsce. Trzeba było zebrać ponad 170 litrów osocza ozdrowieńców. Dlatego nadal apelują.
– Potrzebujemy większą liczbę osób, które już przechorowały. Jest też musi spełniać kryteria dotyczące kwalifikacji do oddania osocza, jak krwiodawcy – wyjaśnia dr Małgorzata Szymczyk-Nużka z RCKiK we Wrocławiu.
Osoby, które wyzdrowiały z COVID-19, wytwarzają przeciwciała, które neutralizują wirusa. Osocze ozdrowieńca bywa więc jedyną szansą dla wielu pacjentów zmagającemu się z chorobą.
– Mamy pacjenta, który był 3 miesiące dodatni i wyeliminował wirura. Warto – mówi Renata Ożogowska.