Pan Krzysztof ma 31 lat, jest ojcem trzech córek – LiLi, Malwinki i Martynki. Dramatyczną diagnozę lekarze postawili w lipcu 2019 roku.
— O nowotworze Krzysiek powiedział mi dwa tygodnie po urodzeniu się naszych bliźniaczek, dokładnie w środku w nocy, jak jechaliśmy samochodem – mówi Jolanta Pelc, partnerka pana Krzysztofa.
— Na początku nie wierzyłem. Nie docierało to do mnie, ale potem zaczęło to do mnie dochodzić i już wiedziałem, że nie jest to zabawa, to nic dobrego – wspomina chory.
Potem zaczęła się walka z czasem. Walka o życie. Ale kolejne cykle, nawet agresywnej chemioterapii, nie przynosiły oczekiwanych efektów. Pana Krzysztofa zakwalifikowano do przeszczepu. Onkolodzy podawali silne leki. To był bardzo trudny czas.
— Dostawałem silne chemioterapie. Do momentu aż chemia zabije wszystkie komórki, które szybko się dzielą, także te nowotworowe – wspomina pan Krzysztof.
Jego organizm był wycieńczony, schudł kilkanaście kilogramów. Ale terapia nie pomogła. Nowotwór zaatakował płuca. Lekarze zaproponowali badania kliniczne, ale i one nie przyniosły efektów. Lekarze wyczerpali leczenie standardowe.
— Nie wyobrażam sobie życia bez Krzyśka, to ojciec naszych dzieci. Pomaga mi, jest z nami, nie może go zabraknąć w mojej codzienności – mówi Jolanta Pelc, partnerka pana Krzysztofa.
Pan Krzysztof trafił do Instytutu Hematologii w Gliwicach. Tam zaproponowano mu zaawansowaną, innowacyjną, bardzo skuteczna i bardzo drogą metodę leczenia, której nie refunduje NFZ.
— Dokładnie 1 milion 350 tys. złotych. Nie mam takich pieniędzy – dodaje.
Uruchomiono zbiórkę pieniędzy. Z Fundacją „SiePomaga” zebrano do tej pory ponad 400 tys zł . Dużo, ale ciągle za mało, by rozpocząć leczenie.
— Mam dla kogo żyć, będę walczył. Mam troje małych dzieci i chcę, żeby miały ojca, chcę żyć, widzieć jak dorastają, być z nimi – mówi pan Krzysztof.
— Liczy się każda złotówka, każdy grosz, dobre słowo, proszę o pomoc – dodaje Jolanta Pelc, partnerka pana Krzysztofa.
Panu Krzysztofowi można pomóc, wpłacając pieniądze Fundacji SiePomaga.