– Widzę starania miasta, żeby było schludnie i ładnie, natomiast czasami też widzę kompletną niedbałość ze strony mieszkańców, którzy omijają szerokim łukiem kubeł, zostawiają butelkę lub papierek dwa metry dalej – mówi jedna z mieszkanek.
– To jest niechlujstwo ludzi. Pełno petów, innych torebek – zaznacza wrocławianin.
– Tutaj, gdzie przeszłyśmy koło Urzędu Stanu Cywilnego jest czysto – dodaje kolejna z mieszkanek.
– Tak nie za bardzo jest czysto. Raczej po kątach leżą śmieci – ocenia inna.
Zdania są podzielone, a takich obrazków wciąż nie brakuje. Śmieci leżą dosłownie kilka metrów od kosza, zamiast znajdować się w nim. Często są to butelki po alkoholu i niedopałki po papierosach.
– Część przypadków dotyczy oczywiście osób, które uważają, że od tego są służby, one powinny to sprzątać i to najlepiej od razu. Nie mówię, że to jest duży procent, bo sądząc po tym, ilu jest mieszkańców we Wrocławiu, to my mamy naprawdę czyste miasto i duży wysiłek wkładają to wszystkie jednostki, ale też spółdzielnie i wspólnoty. Ale dlaczego tak ludzie robią? Dla mnie to jest niezrozumiałe zachowanie i powinno być ono tępione zarówno w społeczeństwie publicznie, jak i w prywatnych rozmowach – podkreśla Dorota Witkowska z Ekosystemu Wrocław.
W przestrzeni publicznej na terenie całego miasta dostępnych jest kilka tysięcy koszy na śmieci. Oprócz tego pojemniki są cyklicznie dokładane tak, aby mieszkańcy mogli pozbyć się odpadów we właściwe miejsce, a nie jak to się zdarza, wyrzucać coś w krzaki lub na trawnik.
– Znaczna część mieszkańców musi jeszcze zmienić swoje nawyki. Mówimy tu o tych brzydkich nawykach jak na przykład sprzątanie samochodu na poboczu i wyrzucanie tych odpadów do lasu lub rowu, bo takie zgłoszenia również mamy. Nie mówię, że to jest standardowe zachowanie, ale na pewno takie zachowania też trzeba piętnować – dodaje Dorota Witkowska z Ekosystemu Wrocław.
Chociaż świadomość społeczna z biegiem lat rośnie, problem całkowicie nie znika.
– Wychowanie od przedszkola. Jak Jasia się nie nauczy, to Jan nie będzie umiał. Proste – podsumowuje mieszkaniec Wrocławia.
– Stara zasada: nie trzeba dwudziestu sprzątających, trzeba, żeby nikt nie śmiecił. Korzystanie z kubłów na śmieci lub pojemników, których jest naprawdę dużo i doniesienie owych śmieci, które na przykład wynieśliśmy do parku lub lasu, do miejsca, gdzie mogą być wyrzucone – to wydaje się najprostszą i najtańszą metodą – dodaje mieszkanka miasta.
– Nie widziałam, żeby ktoś śmiecił, ale te śmieci są – mówi kolejna.
Śmieci są i nikogo to nie dziwi. Ekosystem zachęca jednak, aby reagować nawet wtedy, kiedy kosz jest zwyczajnie przepełniony i śmieci po prostu z niego wypadają. Wystarczy zadzwonić i zgłosić sprawę. Może zająć to kilka minut, a otoczenie będzie czystsze.
– Dlatego, że takie reakcje powodują, że my bierzemy odpowiedzialność za swoje otoczenie i nasze miasto, ale przede wszystkim my dzięki temu możemy szybciej zgłosić dany pojemnik do opróżnienia – zaznacza Dorota Witkowska z Ekosystemu Wrocław.
Trzeba również pokreślić, że miasto odpowiada tylko za sprzątanie terenów gminnych, a nie należących na przykład do spółdzielni. W innych wypadkach odpowiedzialny będzie na przykład zarządca. Zasada jest prosta: trzeba zacząć od siebie, a jeśli chce się, żeby było czysto – nie śmiecić.