– Oczywiście, że tak! Po pierwsze jak każdy Amerykanin politykę mam w DNA, to jest normalne. Jak są wybory, zwłaszcza wybory prezydenckie, to nie ma Amerykana, który by tego nie śledził — mówi Matthew la Fontaine.
– Może byłem za bardzo entuzjastyczny, bo nie spałem całą noc. Znasz tę piosenkę Beastie Boys „No sleep to Brooklyn” i żartowałem na Facebook'u „No sleep to 270” – nie spać do 270! I to było trochę głupie. Bo parę dni nie mieliśmy wyników i no…. – mówi Jim Williams.
Wybory w USA były w tym roku wyjątkowe i nietypowe z uwagi na okoliczności, w których się odbyły.
– Oczywiście ta kampanie przebiegała w sposób bardzo nietypowy choćby ze względu na pandemię. Była bardzo dziwna, nie odbyła się ta debata. Spotkania z wyborcami, które są solą amerykańskiej kampanii – raczej toczyły się w takim dość ograniczonym zakresie, więc rzeczywiście były to wybory jedyne w swoim rodzaju – mówi prof. Robert Alberski.
Jak Amerykanie z Wrocławia zapatrują się na wybór Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych i jak będzie wpływał on na relacje z Polską?
– On jest w system, on był kupiony i sprzedany dawno temu i nie chce dokonywać dużych zmian, ale jest świadomy woli ludzie, jest kimś, na kogo możemy wpłynąć – mówi Jim Williams.
– Natomiast ten wpływ na Polskę i to, czym nasi rządzący powinni teraz się przejmować – to jest zmiana tonu na arenie międzynarodowej, większy nacisk na prawa człowieka, mniejszości seksualnych i osób LBGT, nacisk na prawa kobiet czy inne mniejszości – mówi Matthew la Fontaine.
Biden zostanie oficjalnie wybrany na urząd prezydenta podczas posiedzenia Kolegium Elektorów 14 grudnia.